W ponury oraz deszczowy poranek obudziłam się wraz z moim chłopakiem w łóżku. Od paru dni planowaliśmy ze względu na zbliżającą się noc halloweenową wyprawę do tajemniczego zamku. Miejsce to u każdego wzbudzało wewnętrzną panikę. Im bliżej człowiek był tego miejsca tym oddech stawał się coraz bardziej płytki. Gdy nastała już godzina 20 wybraliśmy się razem z Michałem w stronę owego miejsca. Wychodząc z domu dopytywałam się Michała czy to jest na pewno dobry pomysł, pokiwał głową z aprobatą. Po około 30 minutach znaleźliśmy się pod zamkiem. Nasze oczy skupiły uwagę na oknie w którym paliło się światło. Zamek od lat 70 był opuszczony. Wzbudziło to we mnie strach, jednak nie dałam po sobie tego poznać, ponieważ Michał bardzo długo planował sobie owe wyjście. Wszystkie drzwi były pozamykane, jedyne wejście było od drzwi, które prowadziły do piwnicy. Nagle się poślizgnęłam i z wielkim hukiem wpadłam przez drzwi do środka. Michał szybko za mną wskoczył, wtedy naszym oczom ukazało się wielkie pomieszczenie, wszędzie były zapalone świeczki oraz w rogu leżała otwarta trumna. Nie wiedzieliśmy co powiedzieć ani zrobić. Spojrzeliśmy na siebie ochoczo i zaczęliśmy szukać jakichś wskazówek. Nagle usłyszeliśmy czyjeś kroki, szybko schowaliśmy się za firanką. Wtedy naszym oczom ukazał się...
