Bardzo mnie zastanawia idea ustalania cen za komplety bikini (góra+dół). Jaki jest sens ceny za dolce jednej z tych rzeczy, kiedy druga jest za diamenty lub szmaragdy? Nie lepiej ustalić taką samą „walutę” dla obu? Zrozumiałabym jeszcze, gdyby to był jakiś element basic, w jednolitym kolorze, bez udziwnień, ale w tym przypadku mamy strój, który wygląda sensownie tylko jeśli mamy obie jego części, bo jest tam nie dość że kolorowy paseczek, to jeszcze napis, a drugi taki strój jest podzielony kolorystycznie na dwie równe części. Rozumiem, że na czymś trzeba zarobić, ale to kompletnie bez sensu, już chyba lepiej, aby jednoczęściowe/samodzielne elementy były za diaxy lub zielone. Co mi po 10 majtach za dolary w garderobie (poza punktami mody), skoro przesadą jest wyrzucić 140 szmaragdów żeby mieć pasującą do każdego koloru górę?
No, a kolekcja taka sobie.