Post
autor: Monikóka » 2 maja 2013, o 11:00
W walentynkowych prezentach dobra była forma zbierania serduszek, bo nie trzeba było wydawać nie wiadomo ile diamentów, jak ktoś nie chciał to nie musiał wogóle ich wydawać, a dodatki do zbierania owych serduszek były do wykupienia za dolary więc to było na plus. Niestety zmieniona forma tego prezentu sprawiła, że event do najbardziej udanych nie należał. Oby się już takie niespodzianki więcej nie powtórzyły...
Czarodziejka mody już całkowicie opierała się na diamentach, ale tutaj plusem było, że z góry wiadome było co można wygrać. I jedna forma i druga mają coś w sobie, a czarodziejka bazowała, że tak powiem na "klasycznej" formie zabawy. Ja pamiętam, jak sie zrobił w IS szał na eventy to pierwsze zabawy właśnie na takiej formie polegały. Później zaczęli wprowadzać coraz to nowsze i coraz droższe zabawy.
I jak już tak podsumowuję, to stwierdzam, że najlepsza zabawa jest właśnie w formie tych prezentów, ale z możliwością własnego wyboru na co sie te serduszka, wielbłądy zbiera, jak to było w poprzednich edycjach. Najgorsza forma to labirynt, uzasadniać chyba nie muszę, tam diamenty sypią sie setkami. Plansze też są fajne, bo zawsze można do wybranej planszy poczekać i uzbierać z niej to co potrzeba. Z pudłem, jak się ma szczęście też można coś fajnego trafić. Ostatnia forma, czyli ta z odkrywaniem trzech pól też mi się podobała, tylko te 15 diamentów to stanowczo za dużo. Gdyby nie to, ta zabawa mogłaby pretendować do miana mej ulubionej, a tak zajmuje zaszczytne miejsce trzecie.
(Ale poemat napisałam, gratuluję jeśli komus się to chciało czytać )